Tytuł dzisiejszej notki jest odpowiedzią w prywatnej wiadomości czytelniczki po opublikowaniu Bardzo Subiektywnego Testu z marchewkami w roli głównej; najwyraźniej nie chciała tego pisać publicznie w komentarzu, chcąc zachować anonimowość.
Gosia słusznie zauważyła, że marchewki bardzo kolidują z tytułem bloga, gdyż zawierają one w sobie około 0,2% tłuszczu (chyba roślinnego, ale nie jestem pewien). Oczywistym zatem jest, że jedzenie samych marchewek nie zaspokoi dziennego zapotrzebowania organizmu na tłuszcz. Pomimo braku tłuszczu nie odrzucajmy marchewek w naszej diecie! Marchewki są źródłem innych składników potrzebnych dla organizmu, które tak czy siak musimy zaspokoić.
Jedzenie jest jedną z najważniejszych czynności człowieka; dostępność multum produktów o różnym smaku, barwie, strukturze, rozmiarze, powoduje, że z tego możemy 'wyczarować' smaczne potrawy. Nie ograniczajmy w diecie produktów tylko dlatego bo nie są tłuste. Zawsze można niskotłuszczowy produkt połączyć z drugim, w którym tłuszcz będzie na odpowiednim poziomie - wypadkowy efekt będzie zadowalający: i kolorowo, smacznie, różnorodnie i tłusto.
Takie przesłanie niesie tytuł bloga.
Poprzednie słowa mogę zilustrować na przykładzie mojej wczorajszej kolacji. Co my tu mamy... chlebek, masełko, dwa plasterki boczyczku... już jest dobrze, mogłem powiedzieć 'styknie, jest tłusto... git, jem już'. Ale czemu się ograniczać? Wrzuciłem na to jeszcze plasterki sera topionego w plasterkach, pomidorek, pieprz cayenne do smaczku i zapaszku, a pietruszka dla kolorku.
I teraz wracając do tego o czym wspomniałem. Pietruszka, pieprz a tym bardziej pomidor zawierają znikome ilości tłuszczu... więc uzupełniamy niedomiar! Co by daleko nie szukać po lodówce: majonez idealnie się do tego nadaje.
Et voilà:
Można?
Trafiłam tu przypadkiem i .... chyba nie rozumiem idei blog...?... a po co upychać ten zbędny tłuszcz?choćby wolałabym tą kanapkę bez majonezu.
OdpowiedzUsuńA marchewki bardzo lubię :)
Miło, że zawitałaś ;)
UsuńPo co upychać? Idzie zima. Trzeba przybrać trochę na tłuszczu, coby nie marznąć na przystankach.
PS.
Blog ma charakter pseudo-kulinarny, rozrywkowy.
Mayo! It's good for you!
OdpowiedzUsuń